Nakręcony w nie typowej konwencji czarno białej z głosem narratora w tle obraz skrywanej
tajemnicy jaką przeżyła główna bohaterka filmu Aurora na czarnym lądzie jest nie typowy w
swym gatunku. Dla jednych będzie to film zanudzający swą powolnie rozkręcającą się akcją z
kolei dla innych wart polecenia dramat o wielkiej zagubionej miłości. Z całą pewnością jest to
ambitne kino.
Wielka mi skrywana tajemnica, że bohaterka miała romans. Strasznie stereotypowa i przewidywalna historia. O ile pierwsza część filmu, gdzie różne rzeczy były niewyjaśnione, czasem zaskakujące (nie tylko dotyczy to zachowań Aurory - na przykład pojawił się motyw dziewczyny z Polski, która rezygnuje z noclegu u Pilar, który w zasadzie nie wiadomo po co jest i do końca filmu nie został wyjaśniony), była jeszcze w miarę ciekawa, to w drugiej części, w której dość szybko okazało się, że chodzi o dość szablonową historię romansu, zapanowała już nuda totalna...