fajna polska komedia muzyczna z nieco banalnymi piosenkami, ale co tam. Dobra zabawa gwarantowana. Plus Pola raksa.
Owszem, banalnymi piosenkami :) moim zdaniem piosenka "Osiołkowi w żłoby dano..." jest przeurocza..
sympatyczny - to jest idealne określenie. plus za niektóre z lekka psychodeliczne elementy, to były czasy.
W sumie to warto obejrzeć (posłuchać ?) dla ścieżki dźwiękowej. Jazzowe wstawki brzmią do dziś zaskakująco dobrze, i się wręcz proszą o wysamplowanie, Poza tym film na luzie robiony, widać przez np, animowane wstawki, ciekawe tylko, czy wszechobecna reklama Martini była solidnie opłacona, czy może się ekipa opiła gratis ;)
Przecież to właśnie ścieżka dźwiękowa jest gwoździem do trumny tego filmu. W 1968 realizowano już w Polsce bardzo wysokiej jakości dźwięk, wystarczy choćby posłuchać wczesnych nagrań Breakout. A tutaj mamy ciągle jakieś eksperymenty z pogłosem, tylko nie wiem czy elektromechanicznym (plate reverb) czy tradycyjnym: głośnik i mikrofon w ubikacji wyłożonej kafelkami. To zupełnie zamordowało wysokie damskie głosy Kraftówny, Raksy i tej, która za nią śpiewała. Bębny w utworach jazzowych brzmią jakby były z tektury albo sklejki. Głosy Santor i Łazuki jakoś to przetrzymały, bo oni śpiewają w niższym rejestrze.
Myślałem, że może moja kopia ma zniekształcony dźwięk, ale nie przez moment jest on dość naturalny, w podkładzie pod numer taneczny w stylu afro z akompaniamentem ksylofonu. Specjalnie przewinąłem do tyłu niektóre fragmenty próbując rozpoznać źródło efektów i jestem przekonany, że to nie był "wypadek przy pracy" ale celowy efekt zrealizowany przez kogoś z wadą słuchu.
Zdecydowanie jedna z najgorszych polskich realizacji dźwięku, co jest bardziej zadziwiające, że powstała w czasach czystej techniki analogowej, nawet wtedy nie mieli redukcji szumów typu Dolby czy podobnych, więc nie można ich podejrzewać o trywialne błędy typowe dla technik cyfrowych.
"Myślałem, że może moja kopia ma zniekształcony dźwięk' - miałem tak samo i skasowałem z nadzieją znalezienia lepszej. Znaczy, nie ma sensu szukać?
Ja bym nie liczył na to, że ktoś zrobi rekonstrukcję dźwięku. Teoretycznie cyfrowo można usunąć sztuczny pogłos (dekonwolucja) jak ma się dokładne parametry jak pogłos został wytworzony w oryginale. Ale nawet wtedy jest to bardzo drogi proces, a tutaj pewnie nie mają dokładnie rozpisanych działań realizatora dźwięku.
Na istnienie taśmy-matki też bym bardzo nie liczył, choć może zachowały się nagrania studyjne partii wokalnych przed podłożeniem ich pod obraz.
Biorąc pod uwagę dość znikome zainteresowanie filmem oraz ogólny brak poszanowania w polskim środowisku filmowym dla prac Barei to uważam, że szanse są zerowe. Z tego co wiem, to nawet super-kultowe dzieła Barei nie doczekały się rekonstrukcji cyfrowych.
te piosenki w tym filmie wydawały mi się słabe, a szczególnie taneczne fragmenty trochę żenujące. ;)
Na plus.
- 3 dobre piosenki - "Paryski walczyk" i "Każda miłość jest pierwsza" Santor, "Ty jesteś taka ładna, jak żadna" Łazuki
- sympatyczna Raksa, świetna Krafftówna
- Paryż
- tekst w "Mascotte" - (mniej więcej): "Która tu jeszcze przyszła śpiewać? To jest porządny striptiz, a nie filharmonia"
- ciekawie jest też zobaczyć jak tańczyła jurorka Got To Dance czyli Krystyna Mazurówna
Sympatyczny, leciutki film. Sama słodycz jak w starym Hollywood.
"Małżeństwo z rozsądku" też Barei nie mniej polecam.