Trochę rozczarowanie, nie, nie tym że nie pizgło tak jak można się spodziewać po bombie atomowej.
Film to połączenie paru znanych klisz - ten feynman i bongosy, te cytaty "i am become death..." i sztucznie wykreowany i przeciągnięty konflikt z Lewisem Straussem, co było dość nudne.
Myślałem że będą w stanie bardziej epicko przedstawić proces projektowania gażdżeta - chociaż ciężko pokazać pracę naukową w ciekawy sposób na filmie, geniusze z projektu przedstawieni tak, że nie wiadomo kto był kim poza głównymi postaciami, pominięty wątek małżenstwa Rosenbergów i rywalizacji z nazistami w wyścigu o skonstruowanie bomby.
Temat to niewykorzystany potencjał.