Ja przeczytałam książkę po filmie i szczerze wolę film. Po prostu przyjemnie się go oglada, książka ma troche inny klimat.

Wydaje mi się, że gdyby film nie odbiegał tak od książki wszyscy byliby bardziej zadowoleni ;> Wystarczy, że zajęli by się nim Amerykanie. Taka historia dobrze przedstawiona na ekranie nie mogłaby stać się obojętna. Nie zaprzeczam, film ogląda się przyjemnie bo jednym tchem a przecież trwa 2,5h! Być może film zrobił na Tobie wrażenie i spodziewałaś się czegoś innego czytając książkę, tak jak ja.... w odwrotnej sytuacji, mając nadzieję, że film będzie wierną kopią słów pisarza.

FIlm i ksiazka to dwie rozne stylistyki, maja swoje prawa i ograniczenia zarazem. W ksiazce mamy slowo, ktore nie jest w stanie wygenerowac obrazu bez udzialu wyobrazni. Natomisat film obrazem zastepuje narracje slowna w sposob skondensowany dostarczajac zupelnie innych wrazen. To chyba oczywiste. Zawsze proba konfrontacji tych stylistyk bedzie wywolywac konflikt poznawczy, z czego bardzo dobrze zdaja sobie sprawe wykonawcy filmow bazujacych na literaturze. Ksiazke czyta sie dosyc dlugo, film zaledwie kilkaset minut wiec najlepszym rozwiazaniem jest potraktowanie filmu jako pieknej ilimunacji na brzegu jednej z kartek ksiazki na podstawie ktorej jest on oparty. :)

Gdy przeczytałam książkę byłam oczarowana. Nic tak mnie nie wciągnęło od dłuższego czasu. Jak dla mnie książka dostaje mocne 10. Polecam jako pozycja obowiazkowa. Gdy usłyszałam że jest film byłam zachwycona. Po seansie chciało mi się płakać. Porażka, połowa rzeczy zmieniona, ważne wątki pominięte. Rozczarownie. Film oceniam na 6. Choć za masakre książki powinien dostać co najwyżej 3...