Przed seansem ( jak zapewne wielu widzów ), spodziewałem się, iż Waititi w roli Adolfa przyćmi resztę obsady. Nic bardziej mylnego bo oto wspomniany w tytule Sam Rockwell ponownie udowadnia, że jest światową czołówką i kreuje fenomenalną, zapadająca w pamięć postać. Scena, w której ratuje Jojo od śmierci przez rozstrzelanie była zdecydowanie najlepszą ze wszystkich składających się na ten doskonały film. Co za mistrzuniu.
Dla mnie Rockwell jest i zawsze był właśnie takim aktorem - wchodzi jako rola 2 planowa, albo na mały epizodzik, a jest najbardziej zapamiętany i trwale zostawia ślad po swojej postaci w twoim umyśle :)
Cieszę się że po Oscarze w Trzech bilbordach jego kariera tak dobrze się rozwija. Niech gra jak najwięcej w wielu DOBRYCH filmach. Uwielbiam gościa. Śmieszą mnie ci ludzie co co roku się burzą że "Oscary nie mają żadnego znaczenia". Bullshit. Ten kto dostanie Oscara ma otwarte wszystkie drzwi i jeżeli dobrze pokieruje swoją karierę to może zajść naprawdę wysoko i konkretnie się wybić. Sam Rockwell dobrym przykładem tu jest. Grał ogony, a nagle po Oscarze to gorące nazwisko w Hollywood :)
Aż się boję myśleć co będzie jak Taika wygra Oscara za scenariusz. Toż to będzie cudowne! ;)