"Współcześni widzowie natychmiast rozpoznają efekty komputerowe. Nie da się ich oszukać, bo każdą taką próbę od razu wychwycą" – twierdzi
Jerry Bruckheimer, specjalista od rozrywki na najwyższym poziomie, twórca takich hitów, jak
"Piraci z Karaibów", a ostatnio
"Jeźdźca znikąd", który do kin trafi już 19 lipca.
Mając pełną świadomość takiego stanu rzeczy ekipa realizująca ten jeden z najbardziej oczekiwanych filmowych hitów tego lata zjechała najodleglejsze zakątki południowego zachodu Stanów Zjednoczonych, aby stworzyć wrażenie pełnego realizmu. "Tu wszystko jest na wyciagnięcie ręki” – opowiada
Armie Hammer, odtwórca tytułowej roli, a wtóruje mu ucharakteryzowany na Indianina Tonto
Johnny Depp: "Czegoś takiego nie da się stworzyć na blueboksie" – przekonuje aktor.
Ale
Gore Verbinski, reżyser
"Jeźdźca znikąd", uwielbia pracować na krawędzi, bo jak sam twierdzi: "Nie ma nic lepszego". "Wszystkie lokalizacje zapierały dech w piersiach. Kręcenie tego filmu było wielką przygodą" – mówi
Barry Pepper, odtwórca roli kapitana Jay'a Fullera. "To najfajniejsza praca w moim życiu" – dodaje
Armie Hammer.