Zasada jest prosta: Wy siedzicie w domach, a my mądrzymy się na temat produkcji, które warto obejrzeć. A jako że polecaliśmy już seriale s-f (
TUTAJ) i komedie (
TUTAJ), czas na nieco cięższy kaliber.
Oto sześć (liczba diabła?) horrorów/thrillerów, które obejrzycie bez konieczności wychodzenia z domu na popularnych serwisach streamingowych. I których – co w przypadku tego zestawienia kluczowe – być może jeszcze nie widzieliście.
***
Ćśśśśś! Opowieść o niesłyszącej dziewczynie terroryzowanej przez tajemniczego, zamaskowanego napastnika to mistrzostwo filmowego minimalizmu. Prosty i genialny koncept, precyzyjna realizacja, a w gratisie zabawa w delikatną dekonstrukcję gatunku. Horrorowy wyga
Mike Flanagan miewał dni lepsze (
"Oculus",
"Doktor Sen") i gorsze (
"Gra Geralda",
"Zanim się obudzę").
"Hush" pozostaje w naszym przekonaniu jego najlepszym filmem. To również jego najbardziej owocna współpraca z żoną, świetną aktorką
Kate Siegel. Zaryglujcie drzwi i wytężcie słuch, będzie się działo.
Dla kogo? Dla tych, którzy nie boją się zostawać sami w domu, a klasykę gatunku home invasion znają na wylot. ***
Mark Duplass ma twarz niczym bezchmurny poranek. Ale jeśli kiedyś zastanawialiście się, dlaczego czujecie się nieswojo, spoglądając w jego pogodne oblicze, w tych filmach znajdziecie odpowiedź.
"Dziwak", jak sam tytuł wskazuje, jestdziwny. Naprawdę dziwny. W psychopatyczno-kompulsywno-uwierająco-niekomfortowy sposób. Z brodą (część druga), czy bez (część pierwsza), Dziwak robi dziwaczne rzeczy w dziwaczny sposób, osiągając najdziwaczniejsze rezultaty. Jeśli pamiętacie jeszcze estetykę f
ound footage, wiedzcie, że twórcy znaleźli kapitalny sposób na jej ogranie. Groteska? Horror? Psychodrama? Niezła beka? Nie wiadomo, czy się bać, czy śmiać.
Dla kogo? Dla dziwaków, oczywiście! ***
Tytuł zwiastuje beztroskie kino inicjacyjne i cóż, do pewnego stopnia reżyserski tercet z Francji spełnia tę obietnicę. Jest lato, są dzieciaki, mamy też słodko-gorzkie dorastanie. Ale gdzieś po drugiej stronie ulicy czai się podejrzany facet. Morderca? Zboczeniec? A może zwykły gość, na którego rozbuchana dziecięca wyobraźnia projektuje popkulturowe lęki? Warto spędzić w tym świecie niecałe dwie godziny i poznać odpowiedź, zaufajcie nam.
Dla kogo? Dla tych, którym nie znudziły się dzieciaki na beemiksach i opowieści o zarobaczonych, amerykańskich przedmieściach. ***
Wiemy, wiemy, te szlagiery już grali. Ale ponieważ oryginał
Dario Argento może być dla młodszych widzów życiowym odkryciem, a remake
Luki Guadagnino przeleciał przez nasze kina jak wicher, zachęcamy do wyjątkowego, podwójnego seansu. Zwłaszcza że zarówno pod względem estetyki, jak i wydźwięku oraz filozofii artystycznej, to dwa odległe światy – tych gości łączy tylko narodowość. Z jednej strony giallo w rozkwicie, oczobitne kolory, szalona symbolika, perfekcja nadekspresji. Z drugiej, (post)horror co się zowie: metafory, ukryte sensy, różne poziomy interpretacji, od ciała jako przedmiotu i podmiotu sztuki, po krytykę patriarchalnego porządku. I cóż, sami chyba nie wiemy, którą wersję wolimy.
Dla kogo? Dla miłośników tańca, pastelowych kolorów oraz jednej, absolutne dzikiej sceny z udziałem niewidomych i zwierząt. ***
Jak udowadnia
"Midsommar" Ariego Astera, bywają lepsze kierunki turystyczne niż Szwecja. Bohaterowie
"Rytuału" niczego się jednak nie boją i odważnie ruszają w leśne ostępy, na górzyste szlaki. A scenarzyści, jak to scenarzyści, powoli i metodycznie szykują im miejsce w piekle. Gęsta atmosfera, przepiękne zdjęcia, solidna psychologiczna podszewka, doskonały
Rafe Spall w roli jednego z piechurów – ten film ma wszystko, by kiedyś stać się dziełem kultowym.
Dla kogo? Dla fanów przyrody, "leśnych" filmów, Lovecrafta i zabobonnych kultystów. ***
Szczypta klasyki od japońskiego mistrza groteski,
Takashiego Miike.
"Gra wstępna" to jeden z jego najbardziej subtelnych i poetyckich filmów, ale niech to nie uśpi Waszej czujności: będzie hardkorowo. Opowieść o wdowcu szukającym nowej żony i organizującym tytułowe (przynajmniej w oryginale) "Przesłuchanie", to zaskakująca gatunkowa mozaika. Lecz oczywiście, nie tylko o zabawę i zmiany tonacji tu chodzi – w tym kameralnym filmie widać krytykę całej japońskiej kultury. Pozycja obowiązkowa.
Dla kogo? Dla kontestatorów japońskiego patriarchatu oraz miłośników dramatów psychologicznych z niespodzianką.